Logo
Pogoda

18°C

  • sgps
  • e-puap
  • bip
  • Kontrast 1
  • Kontrast 2
  • Kontrast 3
  • Kontrast 4
Tłumacz

Tłumacz

STRZYŻÓW POGODA

Czarownice

wydrukuj

Dawniej chłopi wierzyli w istnienie paktujących z nieczystymi mocami czarownic, które umiały ponoć rzucić złośliwy urok na ludzi, zwierzęta i przedmioty. Za czarownice uważano przeważnie samotne, starsze kobiety, zwłaszcza te, które wyróżniały się jakimiś wadami fizycznymi. Na domiar złego wystarczyło, że starsza kobiecina miała ładne krowy, które dawały dużo mleka - wtedy mogła się spodziewać, że sąsiedzi będą na nią patrzeć wilkiem i posądzać o konszachty z diabłem. Wiara w czarownice i ich moc szkodzenia miała swoje odzwierciedlenie w życiu codziennym. Za dawnych czasów wszystko, co złego dotknęło domostwo przypisywano działaniu czarownic - zarówno psucie się mleka, zwierzynę w szkodzie, zapodzianie się garnka czy nawet reumatyczne bóle. Nic zatem dziwnego, że łatwo było zostać posądzonym o uprawianie czarów i rzucanie uroków.

Kiedyś każda wieś miała swoją czarownicę. W okolicach Niebylca mieszkała kobieta zwana Długoszką, po śmierci której opowiadano, że była wyjątkowo złośliwą czarownicą. Posądzano ją o rzucanie uroku na krowy, które miały od razu przestawać dawać mleko. Opowiadano między sobą, że kobieta ta w domu trzymała trupie czaszki, ziemię z cmentarza i inne magiczne specyfiki. Niektórzy widywali ją jak w niedzielę w trakcie sumy chodziła na pola sąsiadów rwać zboża lub kawałki ze strzechy. O północy miała ona zawsze młócić i palić w piecu jakieś substancje, które wydawały okropną woń. Razu pewnego, gdy Długoszka rzuciła urok na krowę, poszkodowany gospodarz strzelił ze strzelby nabitej solą do garnka pełnego mleka. Wierzono bowiem, że rozżarzony przedmiot w mleku spowoduje, że kobieta, która rzuciła czar dozna dotkliwego bólu fizycznego. Od tego czasu chłopi zauważyli, że Długoszka zachorowała na nogi i musiała je zawsze owijać. Po śmierci kobiety chciano spalić wszystkie jej „nieczyste" narzędzia i zioła. Okoliczna ludność zebrała się i wrzuciła dobytek do pieca, ale ten wybuchł. Tym wydarzeniem zabobonna ludność utwierdziła się w przekonaniu o  ciemnych mocach kobiety. Od uroków wyjątkowo uprzykrzających życie czarownic można było się ustrzec. W tym celu, jeśli po raz pierwszy wypędzano na pastwisko krowy, kadzono je poświęconymi ziołami. Często też kropiono je wodą święconą, a na drzwiach obory kreślono znak krzyża.

Już od małego każdy mieszkaniec wsi wiedział, że 12 grudnia, w wigilię św. Łucji, lepiej nie wychodzić bez powodu z chałupy. W tym dniu czarownice były wyjątkowo aktywne w robieniu złośliwości ludziom. Opowiadano sobie, że w wigilię św. Łucji czarownice zlatywały na miotłach lub pocioskach (drewnianych łopatach do chleba) posmarowanych czarodziejską substancją na działy, granice i najwyższe górki. Podczas takich zlotów miały odprawiać swoje czary, tańczyć, śpiewać i wybierać swoją przywódczynię[1].

 


[1] A. Karaszewski: Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej". Rzeszów 2011.